
ilustracja Augusto Monterroso ilustracja za strony: KLIK
„Przepraszam, że list jest tak długi, nie mam czasu, aby go skracać” – tym cytatem z listu Marksa do Engelsa zaczyna Violeta Rojo swój Breve manual para reconocer minicuentos (Krótki podręcznik do rozpoznawania miniopowiadań), jeden z pierwszych współczesnych naukowych tekstów na temat mikrofikcji. Niewielka objętość badanego gatunku skłania jego krytyków do tworzenia równie zwięzłych wypowiedzi i nadawania im wdzięcznych tytułów: dekalogów, mikrohistorii czy właśnie krótkich podręczników. Ilość stronic poświęconych mikroopowiadaniom rośnie i tak, wprost proporcjonalnie do liczby opublikowanych tomów i antologii, na katedrach i w kuluarach filologicznych konferencji toczą się dyskusje o duchu i literze, a zwolennicy Niezbywalnej Narracyjności tarmoszą za uszy przedstawicieli Otwartego Hybrydyzmu. Pozostawiając im te niepiękne potyczki, powróćmy tymczasem do Podręczniczka Violety Rojo – jeszcze naiwnego, zbyt arbitralnego, ale wypunktowującego ważne cechy gatunku, o którym pora chyba powiedzieć coś więcej.
Rojo twierdzi – a późniejsi badacze z lubością wytykają jej zestawieniu niedociągnięcia i przeoczenia – że mikroopowiadanie (zwane przez nią nie „microrrelato”, jak ja zwykłam przyjmować, lecz jeszcze „minicuento”) hołduje pewnym pryncypiom. Na dowód przytacza szereg wypowiedzi ludzi mądrych i jeszcze mądrzejszych, wyciąga też wnioski z analizy tekstów (ponad 1500!), warto więc poświęcić chwilę jej zestawieniu. A zatem:
Cechy mikroopowiadań (JEDEN):
- Są krótkie.
Cóż za zachwycająca prostota stwierdzenia! Jak można się domyśleć, akademikom nie odpowiadała w żaden sposób. „Krótkie? Co to niby ma znaczyć? Konkrety, proszę! Ile stron, ile linijek? Ile znaków, jaką czcionką i odstępem? Czy jeden znak więcej to jeszcze krótkie, czy już niekrótkie?”
Violeta Rojo nie zagłębiała się zanadto w te dysputy i napisała to, co widziała: objętość mikroopowiadań nie przekracza zazwyczaj dwóch wydrukowanych stroniczek, a najczęściej wolą zmieścić się na jednej.
Nie znaczy to bynajmniej, że nie ma tekstów krótszych, jak choćby jeden z klasyków gatunku:
Dinozaur
Dinozaur, kiedy się obudził, wciąż tam był.
Augusto Monterroso
(tłum. ADK)
Sceptyków, którzy w powyższym siedmiowyrazowym tekście nie widzą opowiadania, pragnę poinformować, że powyższy tekst doczekał się wydania krytycznego w formie książkowej, z przypisami, wstępem i wszystkimi tymi ważnymi i mądrymi ingrediencjami, które w naukowym opracowaniu powinny być. Wprawdzie jego autor, Lauro Zavala, uznał rzecz całą za doskonały żart, jednak analiz i interpretacji „Dinozaura” znaleźć można w Internecie niemało. Pewnego razu streszczę je tutaj krótko (mikrostreszczę…?), tymczasem jednak czytelnik może cieszyć się wolnością myśli i interpretacji.
Bibliografia:
ROJO, Violeta (1997) Breve manual para reconocer minicuentos. Meksyk, UAM Azcapotzalco.
ZAVALA, Lauro (2002) El dinosaurio anotado: edición crítica de “El dinosaurio” de Augusto Monterroso. Meksyk, Alfaguarra.